"Prawie wszyscy bramkarze byli szaleni"
Wywiad z Michałem Kałużą - część I
Poniżej publikujemy pierwszą część rozmowy z absolwentem naszej szkoły - Michałem Kałużą. Wywiad przygotował i zrealizował Mateusz Antczak z I klasy LO. Zapraszamy do lektury!!!
Mateusz Antczak: System szkolenia młodzieży w Rekordzie zakłada równoczesny rozwój zawodnika na dużym boisku, jak i w hali. W końcowym etapie doprowadza go do momentu, w którym musi podjąć decyzję – futsal czy piłka nożna. Bardzo dobrze wiemy, jakiego wyboru ty dokonałeś. Jednak zastanawia mnie, jakie czynniki wpłynęły na twoją decyzję? Miałeś „papiery” na grę na trawiastym boisku…
Michał Kałuża: Byłem dobry, ale bez rewelacji. Myślę, że poradziłbym sobie w Rekordzie na poziome III ligi. Przez bardzo długi czas byłem szkolony w obu dyscyplinach, gdyż treningi przy Startowej rozpocząłem już w pierwszej klasie podstawowej. Cykl zimowo-letni nie jest mi obcy. Gdy było ciepło, graliśmy na trawie, a na przełomie listopada i grudnia przenosiliśmy się na halę. Głównym czynnikiem, który wpłynął na moją decyzję, była kontuzja Bartka Nawrata. Wtedy właśnie włączony zostałem na stałe do treningów z ekstraklasową drużyną. Później pojawiły się pierwsze powołania do kadry meczowej i musiałem podjąć decyzję, co dalej zamierzam robić. Był taki okres, kiedy przez trzy miesiące łączyłem grę na poziomie Futsal Ekstraklasy z występami w Wojewódzkiej Lidze Juniorów Starszych. Nie było to łatwe. O ile w piłce młodzieżowej jest to jeszcze do zrobienia, o tyle w piłce seniorskiej obciążenia są na tak wysokim poziomie, że tego typu gra niewiele miała wspólnego z efektywnością.
Nie mogłeś narzekać na brak zainteresowania ze strony trenera trzecioligowców.
Tak. Wtedy trenerem „rekordzistów” był Wojciech Gumola. Dosyć często otrzymywałem od niego zaproszenia na treningi trzecioligowców, ale najczęściej pokrywały się one z Futsal Ekstraklasą. Tak więc pomimo licznych okazji, nigdy nie zagościłem w piłkarskiej szatni.
Często zadajesz sobie pytanie, co by było, gdybym wybrał „dużą” bramkę?
Odkąd jestem w reprezentacji i mam stałe miejsce w ekstraklasowej drużynie, już mnie to nie męczy. Na początku trochę biłem się z myślami. Zastanawiałem się, co mogę osiągnąć w futsalu, a do czego mogę dojść w piłce nożnej. Nie żałuję swojej decyzji, a wręcz cieszę się z takiego obrotu spraw.
A nie kusiły cię pieniądze, które jak wiemy na dużym boisku są zdecydowanie większe?
Wiadomo, że każdy bierze to pod uwagę, ale wątpię, żebym w piłce nożnej miał okazję reprezentować nasz kraj na arenie międzynarodowej. Nawet na poziomie młodzieżowym. Życie futsalowca wydawało mi się znacznie ciekawsze.
Jednym ze sposobów na rozwijanie swoich umiejętności jest obserwacja czołowych zawodników na danej pozycji. Kogo tobie najczęściej zdarza się podglądać?
Myślę, że należy zacząć od naszego polskiego podwórka. Miałem okazję pracować z Krystianem Brzenkiem, a obecnie mam przyjemność trenować z Bartkiem Nawratem. Są to dwaj bramkarze, od których, z racji ich długoletniego stażu na ekstraklasowych parkietach, mogłem naprawdę dużo się nauczyć. Patrząc już poza granice naszego kraju, moje oczy skierowane są głównie na Hiszpanię, gdyż uważam, że tam futsal stoi na najwyższym poziomie.
W środowisku futbolowym funkcjonuje wiele stereotypów. Jednym z nich jest przekonanie, że bramkarz musi być „wariatem”. Co o tym sądzisz? Ty raczej nie dajesz ponieść się emocjom…
Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że stanowię wyjątek od tej reguły. Coś w tym jest. Prawie wszyscy bramkarze, z którymi miałem do czynienia, byli trochę szaleni (śmiech). Ja mam zgoła odmienny charakter, ale jak do tej pory nie spotkałem się z żadnymi przeszkodami...
Uważasz, że w takim składzie personalnym Rekord jest w stanie awansować w Lidze Mistrzów do Elit Round, czy potrzebne są kolejne wzmocnienia?
Myślę, że w takim zestawieniu jesteśmy w stanie to zrobić. Już w tym sezonie niewiele nas dzieliło. Jedynym czynnikiem, którego mogło nam brakować, to doświadczenie na europejskich arenach. Podczas turnieju kwalifikacyjnego również szczęście odegrało dużą rolę. Gdyby los trochę bardziej nam sprzyjał w pierwszym meczu przeciwko gospodarzom, mogliśmy być w naprawdę dogodnej sytuacji. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że w takim składzie rozpoczniemy kolejny sezon. Uważam, że „ogranie” zebrane w poprzedniej edycji, zaprocentuje w postaci upragnionego awansu.
Jak to jest rywalizować o miejsce w bramce ze swoim trenerem, bo myślę, że takim mianem można określić Bartka Nawrata?
Jest w tym dużo prawdy. Jeszcze kiedy wchodziłem do piłki seniorskiej, Bartek nie prowadził naszych treningów. Inaczej bym do tego podchodził, gdyby taka sytuacja miała miejsce od początku. Na pewno jest on jedną z pierwszych osób, która nauczyła mnie bramkarskiego fachu. Raczej patrzę na niego, jak na starszego kolegę, niż jak na trenera.
Jeszcze dziwniejsza wydaje się sytuacja, w której podstawowy bramkarz reprezentacji Polski nie ma pewnego miejsca między słupkami swojego klubu.
Dużo o tym myślałem. Z jednej strony jestem zadowolony z takiej sytuacji. Nawet, kiedy nie gram zbyt często w lidze, mogę zbierać bezcenne doświadczenie, jadąc na zgrupowania. No ale z drugiej strony zastanawiam się czasami, dlaczego dostaję powołania, pomimo braku pewnego miejsca w wyjściowym składzie w klubie. W każdym razie, bardzo cieszę się z tak dużego zaufania trenera reprezentacji i jestem mu niezmiernie wdzięczny.
Czyli rozumiem, że częściej zadajesz sobie pytanie: dlaczego jestem powoływany, skoro nie gram, aniżeli dlaczego nie gram, skoro jestem podstawowym bramkarzem reprezentacji?
Zgadza się. Może ktoś z zewnątrz pójdzie tą drugą drogą, ale inaczej do tego podchodzę, gdy widzę codzienną rywalizację o miejsce w bramce Rekordu. Nie powiem, że ją przegrywam, ale na pewno jest ona bardzo wyrównana. Bartkowi nie można nic zarzucić w tym sezonie. Ja też otrzymuję swoje minuty. Coraz częściej gramy na zmianę. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko ciężko pracować i liczyć na kolejne powołania.
Uważasz, że obecny skład personalny naszej kadry, to rzeczywisty stan najlepszych zawodników, których ma do dyspozycji trener Korczyński?
Mógłbym odpowiedzieć na to pytanie w sposób dyplomatyczny i powiedzieć, że leży to wyłącznie w gestii trenera… Ale uważam, że nie jest to najsilniejszy skład, jaki można by skompletować z zawodników grających w Futsal Ekstraklasie. Często słyszy się takie opinie. Na pewno zastanawiający jest fakt, że na Mistrzostwach Europy zagrało wyłącznie trzech zawodników z Rekordu, co jak na klub, który nie bójmy się tego określenia, zdominował ligę, jest niewielką liczbą. Również wiele pytań pojawia się o zawodników z Gatty Zduńska Wola, która jest przecież obecnym wicemistrzem Polski… Wszystkie te głosy pochodzą od osób, które znajdują się poza reprezentacją. Nie wiedzą, jaki pomysł na grę ma trener Korczyński. Nie znają planu na przyszłość tej kadry. Będąc w środku reprezentacji, zupełnie inaczej patrzę na te powołania. Wiem, że nie są one przypadkowe… Trzeba pamiętać, że budowa drużyny to nie tylko dobór najlepszych zawodników na boisku. Jeżeli trener dalej będzie mógł kontynuować swoją pracę, to uważam, że z roku na rok będziemy osiągać coraz lepsze wyniki.
C.D.N.