"Nie należę do osób, które trzymają się schematów"
Poniżej przedstawiamy zapis rozmowy z Panem Krzysztofem Rączką - nauczycielem historii w Liceum Ogólnokształcącym MS "Rekord". Wywiad zrealizował uczeń Pana Rączki - Bartek Malec. Zapraszamy do lektury!
B.M.: Jest Pan jednym z najdłużej uczących nauczycieli w tej szkole. Jak się Pan czuje w niej po tylu latach?
K.R.: Bardzo dobrze. Niezmiennie uwielbiam pracę z młodzieżą.
B.M.: Jest jakaś klasa, którą Pan najlepiej wspomina?
K.R.: Klasa do której chodził Pan Mateusz Żyła. Świetnie ją wspominam. Zarówno pod względem nauki, jak i zachowania. Zawsze można było z nią pożartować, ale kiedy był czas na naukę, każdy sumiennie pracował. Bardzo dobrze mi się z nią pracowało. Wielu chłopaków z tej klasy poszło na studia dzienne.
B.M.: Prowadzi Pan lekcje z pamięci. Jest to rzadkość wśród nauczycieli tak obszernego przedmiotu jak historia. Jak można dojść do takiej wiedzy?
K.R.: Już od dzieciństwa czytałem dużo książek historycznych. Później interesowałem się historią w liceum ogólnokształcącym, a wreszcie studia. Często trzeba było uczyć się parę stron z podręcznika na pamięć. Zdaję sobie sprawę, że uczniowie mają dużo innych zajęć. Większość z nich, kiedy słucha na lekcji, jest w stanie efektywniej ją zapamiętać. Natomiast, kiedy trzeba zajrzeć do podręcznika bywa z tym różnie – właśnie przez natężenie obowiązków, głównie sportowych.
B.M.: Młodzi ludzie coraz chętniej biorą udział w marszach upamiętniających wydarzenia historyczne. Co może być tego przyczyną?
K.R.: Frustracja, niechęć do polityków, rozwiązanie jakiegoś problemu jak np. bezrobocie. Młodzież często wychodzi zamanifestować swoje niezadowolenie. Doskonale pamiętam kwestie rocznic. Kiedyś przychodziło dużo mniej osób niż teraz.
B.M.: A jaki Pan ma stosunek do takich wydarzeń jak „Marsz Narodowy”? Więcej w tym kontrowersji czy rzeczywistego emanowania patriotyzmem?
K.R.: Myślę, że część osób na pewno przychodzi z pobudek patriotycznych. Jednak drugą stroną medalu są Ci, którzy przychodzą właśnie by zamanifestować swoją niechęć do sytuacji w kraju. Uczestniczyłem w „Marszu Żołnierzy Wyklętych”. Na szczęście wszystko spokojnie przebiegło. Bardzo ważna tutaj jest rola organizatorów. W takie święta nie powinno być bójek.
B.M.: Jest wiele kwestii z przeszłości, które są niewygodne i niepoprawne politycznie. Jak powinien nauczyciel się zachować: przekazać prawdę czy poddać się temu, co jest napisane w programie nauczania?
K.R.: Nie należę do takich osób, które trzymają się schematów. Jeżeli jest jakiś problem, należy pokazać jego wszystkie strony.
B.M: Czuje się Pan spełniony dzięki pracy nauczyciela?
K.R.: Tak, praca w szkole daje mi satysfakcję i energię. Brakuje mi kontaktu z uczniami, gdy są wakacje. Często też się od nich uczę. To mnie również cieszy. Można z innej perspektywy spojrzeć na świat.
B.M.: Czym się Pan interesuje na co dzień?
K.R.: Czytam dużo książek psychologicznych, śledzę nowinki techniczne i naukowe. Robię to głównie w wakacje, święta lub ferie, bo podczas roku szkolnego jest taki natłok obowiązków, że zwyczajnie brakuje czasu.
B.M.: Przypadkiem zauważyłem wiele książek w Pana samochodzie. Jest jakiś tytuł, który Pan szczególnie ceni?
K.R.: Tak. Najbardziej cenię książkę „Polskie Państwo Podziemne”. Mam ją w swojej kolekcji. Kiedyś była to książka zakazana. Przywiózł mi ją kolega z Londynu, wiele przy tym ryzykując. Dlatego ten tytuł wyjątkowo trzymam
w głębi mojego serca.
B.M.: Pasjonuje się Pan sportem. Kibicuje Pan jakiejś drużynie?
K.R.: Sentymentem Wiśle Kraków, ponieważ studiowałem w Krakowie. Raczej uznaje zasadę „niech wygra lepszy”. Lubię oglądać dobre widowisko. Głównie to liczy się w sporcie.
B.M.: Jakie ma Pan marzenia?
K.R.: Chciałbym, aby szkolnictwo trochę się zmieniło. Jest za dużo ingerencji polityków w naukę. Często widzimy jakieś zmiany, co źle wpływa na uczniów, jak i na nauczycieli.
B.M.: Dziękuję za rozmowę.
K.R.: Ja również dziękuję.